Grupka mieszkańców wstrzymywała remont balkonów
Historia budynku przy ulicy Powstańców Śląskich 46-58 może posłużyć jako przestroga dla wszystkich mieszkańców. Gdyby osiem lat temu, zgodnie z planem, wyremontowano balkony, koszt całego przedsięwzięcia byłby znacznie niższy. Dużo lepszy byłby również aktualny stan techniczny budynku. Już wtedy służby Spółdzielni stwierdzały pilną potrzebę przeprowadzenia prac budowlanych. Niestety, nie wszyscy mieszkańcy poparli ich stanowisko. Rozpoczęło się „święto demokracji wspólnotowej” – jednak na opak.
W 2011 roku Spółdzielnia miała gotowy projekt przebudowy logii podwórzowych, poprzedzony wynikami przeglądu technicznego i obszerną ekspertyzą. W tym samym roku Prezydent Wrocławia go zatwierdził i udzielił pozwolenia na wykonanie robót budowlanych. Wszystko było gotowe, by ruszać z pracami. Jednak grupa mieszkańców zaskarżyła decyzję. Dlaczego? Uważali, że, jako współwłaściciele nieruchomości, powinni wziąć udział w toczącym się postępowaniu administracyjnym, bo ich zdaniem remont jest zbędny. Mało tego – jest przejawem niegospodarności.
Batalia o balkony
Zaczęła się przeciągająca się w czasie procedura odwołań do różnych instancji. Na nic zdały się wyjaśnienia Spółdzielni, że loggie nie przynależą do lokali mieszkalnych, a Spółdzielnia może, i powinna, podejmować decyzje o pilnych remontach. Ocena techniczna z 2011 roku zakładała konieczność niezwłocznego przeprowadzenia prac remontowych balkonów. W tej sytuacji, zgodnie z ekspertyzą, niektóre z nich pilnie zabezpieczono podporami i przeprowadzono pilotażowy, badawczy remont kilkunastu z nich, najbardziej wymagających interwencji. Przygotowano obszerny projekt przebudowy wszystkich loggii. Obejmował on rozbiórkę istniejących wypełnień otworów, naprawę uszkodzeń elementów żelbetowych, wzmocnienie konstrukcji płyt logii, nowe wypełnienia, zabezpieczenia antykorozyjne oraz prace wykończeniowe.
Mimo że prace oceniono jako pilne, grupka mieszkańców ich nie chciała i postanowiła do nich nie dopuścić. Lekceważyli obszerną ekspertyzę. Uważali, że jest ona błędna, a stwierdzenie o istnieniu zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców zostało sformułowane bezpodstawnie. Według skarżących decyzja o pozwoleniu na przebudowę balkonów nie miała merytorycznego uzasadnienia. Dotarli oni do nieczynnych od dawna zawodowo autorów architektury i konstrukcji budynku – ci twierdzili, wbrew dowodom, iż ich dzieło jest doskonałe, więc nie może mieć błędów. Mieszkańcy zlecili też własną „ekspertyzę”, której autor – nie dokonując jakichkolwiek badań, twierdził, że „nie ma potrzeby zajęcia się ugięciami płyt stropowych, a istniejące pęknięcia nie wymagają podjęcia prac i ponoszenia kosztów”. Czas pokazał, jak bardzo się pomylił.
Krótkowzroczność nie popłaca
Sprawa balkonów, na wniosek mieszkańców, była ponownie rozpatrywana przez Prezydenta Wrocławia. Trafiła też do Wojewody Dolnośląskiego, do Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego, a ostatecznie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Zaskarżona również została, z absurdalnymi zarzutami, uchwała Walnego Zgromadzenia o finansowym wkładzie niezbędnym dla pozyskania wsparcia ze środków unijnych na remonty. Decyzja o pozwoleniu na prace budowlane była niewykonalna. Prace nie ruszyły. Za to ruszyła, wywołana skargami, standardowa procedura i pociągnęła inne decyzje nakazowe: straży pożarnej, nadzoru budowlanego. A czas działał na niekorzyść tak stanu technicznego, jak i kieszeni mieszkańców. W październiku bieżącego roku zgłoszono osiedlowej administracji fakt uszkodzenia jednej balustrady balkonowej. W obecności autorów ekspertyz dokonano wizji lokalnej i stwierdzono, że żelbetowa balustrada wysunęła się z jednego z bocznych mocowań, co mogło w każdej chwili grozić jej upadkiem. Potwierdziły się przewidywania z podważonej przez mieszkańców opinii technicznej sprzed ośmiu lat.
Sytuacja alarmowa
Teraz już nikt nie ma wątpliwości: loggie należy wyremontować. I to jak najszybciej. Jednak inwestycja będzie kosztowała znacznie więcej niż osiem lat temu. Tym razem bez możliwości wsparcia środkami unijnymi! Nie obędzie się bez znacznego podniesienia opłat na fundusz remontowy. Póki co zabezpieczono balustradę i teren oraz zapewniono dozór firmy ochroniarskiej. Administracja osiedla „Dorota-Barbara” zmuszona była wydać zakaz korzystania z balkonów przez mieszkańców klatki 46 aż do odwołania. Na razie zażegnano stan zagrożenia. Podwieszono zerwaną balustradę (ok. 2 tony) za pomocą odpowiednich konstrukcji. W trybie ekspresowym powołano sztab ekspertów. Uruchomiona została procedura zmierzająca do kompleksowego remontu wszystkich loggii uwzględniająca nowe fakty. Teraz już chyba nikt nie odważy się jej zablokować. Oby!
Nauczka i przestroga dla mieszkańców
Wnioski z wydarzeń, do jakich doszło przy Powstańców Śląskich 46-58, powinni wyciągnąć wszyscy mieszkańcy. – Mamy do czynienia z klasycznym nadużyciem słusznych praw do całkowicie destrukcyjnych celów i w poczuciu braku za to odpowiedzialności – mówi Józef Śnieżek, Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Wrocław-Południe. – Budynek, o ciekawej być może bryle, ma wyjątkowo niefortunne rozwiązania dotyczące jego eksploatacji, przyśpieszonego zużywania się i ogromnie utrudnionych, a przez to kosztownych remontów. Jest to wiedza i ocena wielokrotnie powtarzana i udostępniana mieszkańcom i znana służbom i organom Spółdzielni. Szczęśliwy dla mieszkańców fakt, iż fundusz remontowy jest w naszej Spółdzielni wspierany środkami z gospodarowania majątkiem wspólnym – w tym przypadku został w sposób niedopuszczalny zniweczony. Projekty remontowania: racjonalnego, rozłożonego w czasie, w oparciu o zgromadzone środki, ze wsparciem pożyczką wewnętrzną (Spółdzielni) i środki UE – zostały skutecznie i ze szkodą dla mieszkańców zablokowane. W to miejsce trzeba było, wskutek przekonania grupki mieszkańców o zbędności remontów, wykonywać prace mniej pilne, niekompleksowo, w nieracjonalnej kolejności. W ostatnich paru latach wartość remontów w tym budynku to już ponad 11 mln zł. Teraz przyjdzie, nie bacząc już na cokolwiek, znaleźć drugie tyle, by nie dopuścić do bardzo realnego zagrożenia dla ludzi i obiektu. Wiemy, jak to zrobić i co zrobić. Jestem też przekonany, iż to gorzkie doświadczenie zobliguje mieszkańców – tę rozsądną większość, do aktywności – we wspólnym, a więc i własnym interesie. Bo zmarnowano pracę, fachowość, pomysły – i pieniądze. Przypadek zablokowania potrzebnego remontu budynku Powstańców Śl. 46-58 nie powinien w obywatelskim społeczeństwie mieć miejsca. Wszystko zapewne za kilka lat, kiedy wszystko dobrze się zakończy, będziemy wspominali jako dotkliwą dla mieszkańców, ale może niezbędną nauczkę i przestrogę – dodaje.